piątek, 29 stycznia 2016

Miałam rację , ale nie jestem z tego powodu szczęśliwa.

No i okazało się, że miałam rację awanturując się  o zabranie mamy do szpitala.
Mama ma zapalenie dróg moczowych, zapalenie płuc, niewydolność nerek , problemy z sercem ( pomimo wszczepionego rozrusznika). I oczywiście problemy z przyjmowanie pokarmu i napoju. Zwraca podawaną zupę i płyny.
Lekarz delikatnie poinformował, że to już końcowy etap i brak szans na poprawę.
Piję meliskę i staram się brać to wszystko ze spokojem. Bo nerwy i awantury niczego nie zmienią. A ja muszę też być silna i w miarę zdrowa.
Stopniowo sobie wszystko poukładam. Mam jeszcze czas. Mniej albo więcej, ale mam trochę czasu na przygotowanie się do ostatecznego momentu.
Z różnych względów nie będzie to łatwe. Ani ze względów finansowych ani z rodzinnych względów.
Jest tak jak jest i też nic na to nie poradzę.
Jutro wybieramy się z Olą, która chce zobaczyć swoją babcię i pobyć z nią chociaż przez chwilkę.
Czekam....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz