tag:blogger.com,1999:blog-8176306596583691362024-02-08T02:02:24.654+01:00Trzeci etap.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.comBlogger22125tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-69974024556219884532020-01-20T07:29:00.002+01:002020-01-20T07:34:07.277+01:00"Blue monday"...przed.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGjGPzRHbfpmh84FqsDxjuKTkKD0Ey-OSBAg8_ZTnG4ayRF53TeQ4tpO1ih_7XS8nQgB0H_K_iw8si9NiUSVrPrrH18o1A-K_jpGxEvxyxoWZ5x6Xu57NJxI78d6II0NoYV3SUzm-qKlw/s1600/2_a0ecc0839cae.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="220" data-original-width="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGjGPzRHbfpmh84FqsDxjuKTkKD0Ey-OSBAg8_ZTnG4ayRF53TeQ4tpO1ih_7XS8nQgB0H_K_iw8si9NiUSVrPrrH18o1A-K_jpGxEvxyxoWZ5x6Xu57NJxI78d6II0NoYV3SUzm-qKlw/s1600/2_a0ecc0839cae.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dzisiaj 20 stycznia zdaniem naukowców jest tak zwany " blue monday". Czyli najgorszy dzień w roku.<br />
Z terminem tym spotkałam się drugi raz. Być może jest on wielu osobom znany od dłuższego czasu. Ja o nim dowiedziałam się może rok, może dwa lata temu. I wówczas nie przywiązałam do niego większej uwagi. W tym roku też chyba, nie.<br />
Ale dzisiaj zastanawiam się jaki ten dzień może mieć wpływ na ludzi. A bardziej świadomość, że taki dzień istnieje.<br />
Czy będąc świadomą tego dnia będę przygnębiona, smutna, pełna rozterek i podatna na łzy.<br />
Czy też przeciwstawię się temu dniowi i będę pokonywać trudności, smutek i przygnębienie.<br />
Czy lepiej nie wiedzieć, że taki dzień istnieje. Czy też wiedzieć. I swoje niepowodzenia w tym dniu zwalić na "blue monday"<br />
Czy też być dumną, że pokonałam fatum i nie poddałam się "teorii naukowców".<br />
Rano o 7-ej skłonna jestem ku drugiej opcji.<br />
I wbrew ostatniemu zwyczajowi wstawania po 9-tej, wstałam , napisałam parę słów i idę zrobić kawę, wziąć prysznic i przygotować się do przyjścia wnuczki na "półzimowisko".<br />
A wieczorem podsumuję "Blue monday".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibsWk6YuGR_7v3LFtq_Zvf5EBVFY36L3sFHm7YR1emJi9IxZ-kJ6Pf8d7-LvjkKbrGYp7FDq3QxBn5rIz8h68_xHpNyptg9lCGarXdArDl9HxpvGTPYzb35z6mLqNadi_zNeZQbk3stwU/s1600/20190515_155215.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibsWk6YuGR_7v3LFtq_Zvf5EBVFY36L3sFHm7YR1emJi9IxZ-kJ6Pf8d7-LvjkKbrGYp7FDq3QxBn5rIz8h68_xHpNyptg9lCGarXdArDl9HxpvGTPYzb35z6mLqNadi_zNeZQbk3stwU/s320/20190515_155215.jpg" width="320" /></a></div>
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-1656912424621979182019-11-11T13:40:00.000+01:002019-11-11T13:40:23.081+01:00Różne wymiary WOLNOŚCIZacznę od wpisu na Facebooku<br />
<br />
"<span style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px;">W świecie kultu przemocy , pieniądza i seksu...wolność jest zagrożeniem.</span><br />
<div style="background-color: white; color: #1c1e21; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px; margin-bottom: 6px;">
I gdy zastanowić się głębiej nad tym , to jest w tym wiele prawdy.<br />Zbyt wiele wolności daje brak poczucia bezpieczeństwa.<br />Bo zdecydowana większość społeczeństwa wypacza piękno WOLNOŚCI.<br />W imię wolności narzuca nam swoje zasady, priorytety, swój sposób patrzenia na życie.<span class="text_exposed_show" style="display: inline; font-family: inherit;"><br />A może ja chcę żyć po swojemu.<br />Kochać, dbać o najbliższych, skromnie żyć, cieszyć się swoimi małymi radościami i martwić tylko swoimi smutkami.</span></div>
<div class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #1c1e21; display: inline; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; font-size: 14px;">
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
To nie jest małostkowość, to jest moja WOLNOŚĆ. "</div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
<br /></div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I teraz rozwinę moje przemyślenia.</div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Wolność kojarzymy najczęściej ze słowami: patriotyzm, walka, zabory, okupacja, </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I ze społecznego punktu widzenia jest to właściwe. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Ale wolność człowieka, to zupełnie inna sprawa. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
To jest dowolność poglądów, upodobań, wiary, religii, "swojego ja". I nawet wolność płci. To nawet jest bardzo na czasie. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Ale...to też jest swoboda wyrażania swoich myśli i spostrzeżeń. I nie dotyczy to tylko artystów. Poetów, powieściopisarzy, tekściarzy.</div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Ja też mam prawo wypowiadać swoje myśli. Mam też prawo mówić i pisać co lubię czego nie. Mam prawo decydować co lubię jeść i pić, co będę uprawiać na swojej działce. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
W swoim poczuciu wolności, nie lubię gdy ktoś mi zabrania jedzenia mięsa i nakazuje jeść tylko roślinki. Wiem, ten ktoś mi powie, że mnie nie zmusza. On nie, ale całe rzesze "dietetyków", "psychologów wyżywienia", obrońców zwierząt i propagatorów wszelkiego vege. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Szanuję przyrodę faunę i florę. Ale to co przygotowuję na kolejne posiłki, to moja sprawa. Chcę, to jem sałatki, chcę to jem różne kotlety. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Inna bajka. Lubię psy, koty, ptaszki , dziki i sarenki. Ale nie zmuszajcie mnie do ich kochania. Bo kochać, to ja kocham ludzi. Prawie wszystkich. A pieski i kotki lubię, bo są zabawne , przyjacielskie i towarzyskie. One uzupełniają pustkę gdy wokół jest brak ludzi. Mogę o nie dbać i tak robiłam. Ale tylko lubię je bardzo, bardzo. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I denerwuje mnie fakt gdy ponad dobro ludzi stawia się dobro zwierząt.</div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Ale to jest takie moje wolnościowe myślenie. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Wolnością są też moje dodatkowe kilogramy. Nie jestem otyła. Mam ich tylko więcej niż inne kobietki w moim wieku. I nie jestem chora na żadne choroby, którymi straszą gdy tych kilogramów jest więcej. Nie mam cukrzycy, nie mam zwyrodnień kręgosłupa i stawów. A mają je często ( może nawet częściej chudzi ludzi.)</div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
Lubię gotować, piec i smażyć. I lubię jeść. I drobna uwaga. jem wszystko w rozsądnych ilościach. Jem, masło, sery boczek i tłuste potrawy. Ale w powiązaniu z dużą ilością warzyw i owoców. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I nie znoszę narzucania wszelkich diet. Bo moim zdaniem, to własnie one prowadzą do wielu chorób. </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I chodzę na spacery, tam gdzie ja chcę . </div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
I to jest moja WOLNOŚĆ. Nie dam jej sobie odebrać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRUL8NnZwyxYcYPUnmrJBsxRmF7ipWxLhiT4IG5tiysl5Crq_s6Rf08r78neyUx9iwHJKjYIXP4sQiF12_TFyEvOOaRuz5TFVlnv_VyxaxfWbG24emlao3A1R4BjNeyhRlnWrLg3XNGX4/s1600/19%252C07%252C2018+dzia%25C5%2582ka+2+jasna+lilia+2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1467" data-original-width="1519" height="309" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRUL8NnZwyxYcYPUnmrJBsxRmF7ipWxLhiT4IG5tiysl5Crq_s6Rf08r78neyUx9iwHJKjYIXP4sQiF12_TFyEvOOaRuz5TFVlnv_VyxaxfWbG24emlao3A1R4BjNeyhRlnWrLg3XNGX4/s320/19%252C07%252C2018+dzia%25C5%2582ka+2+jasna+lilia+2.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPBwlzY6DSJL8Z1NNcd4-SF94zaoTimCCSt3ZkExDgHvthaR4O17W3FlU9V4BcukkgiK7AnKyTziEai0kuL_W6kc-Nm7icqIeYIqJjUzo_GFqhYQzssex-DhrLgRsgQbrHgRXWorD1ac8/s1600/11%252C08%252C2018+dzia%25C5%2582ka+1.1+lilie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1172" data-original-width="1310" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPBwlzY6DSJL8Z1NNcd4-SF94zaoTimCCSt3ZkExDgHvthaR4O17W3FlU9V4BcukkgiK7AnKyTziEai0kuL_W6kc-Nm7icqIeYIqJjUzo_GFqhYQzssex-DhrLgRsgQbrHgRXWorD1ac8/s320/11%252C08%252C2018+dzia%25C5%2582ka+1.1+lilie.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
<br /></div>
<div style="font-family: inherit; margin-bottom: 6px;">
<br /></div>
</div>
trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-38090101906613405212019-10-26T16:05:00.002+02:002019-10-26T16:05:13.599+02:00Pan doktor jest zadowolony i ja też. W czwartek byłam na kontroli wtórnej operowanego oczka.<br />
Już wstępne badanie wypadło znakomicie szybko i bez problemów przeliterowałam 2 strony na ściance.<br />
Badanie na urządzeniu ( nie wiem jak się nazywa, a było ich kilka) tez wypadło super.<br />
Lewym okiem widzę super. Ale jest mały problem. Bo prawe jest chore i troszkę fałszuje obraz.<br />
Bez okularów widzę prawym okiem bardzo źle , a w okularach lewe oko widzi gorzej.<br />
Mogłabym zalepiać oczka na zmianę . Tylko czy mi się chce?<br />
Prościej jest przyzwyczaić się do tego dyskomfortu. Tym bardziej, że wizytę kwalifikacyjną do operacji prawego oka mam wyznaczona na 17-ego stycznia. A potem szybko ( chyba?) operacja.<br />
Dobrze, że nie będzie jej przed świętami. A może nie dobrze, bo nie będę miała wymówki i trzeba będzie przygotowywać święta.<br />
A tymczasem wszystko jest w porządku. Jeszcze nie szarżuję skłonami i dźwiganiem . Ale i nie siedzę bezczynnie.<br />
W piątek przyjeżdża synuś z najmłodszą wnuczką, więc muszę się przygotować.<br />
Na cmentarz pójdziemy we czwartek . A młodsze pokolenie niech idzie w piątek.<br />
I tak zacznie się listopad. Jak ten czas leci . Slogan...ale to prawda.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1Xsiz-5m7ylOqSRFIyhYBjj1Teygv8sfyVRrFkloX8EPVNeAs1lsdpIhUI9nJK0n_mtmOXZpDBwbbTPXlQjD0_RnoX0R1QIQGPa793xsnpzTBBHOwhcjvJDNgpXxdx-U2hdH0LhBJMBM/s1600/20190904_124823.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1Xsiz-5m7ylOqSRFIyhYBjj1Teygv8sfyVRrFkloX8EPVNeAs1lsdpIhUI9nJK0n_mtmOXZpDBwbbTPXlQjD0_RnoX0R1QIQGPa793xsnpzTBBHOwhcjvJDNgpXxdx-U2hdH0LhBJMBM/s320/20190904_124823.jpg" width="320" /></a></div>
trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-24369353534833281692019-10-08T17:56:00.002+02:002019-10-08T17:57:17.491+02:00Trudny temat okiem starszej pani. To będzie kontrowersyjny bardzo wpis. Odwrócą się do mnie plecami młode aktywne kobiety.<br />
A ja po prostu napiszę o moich kilkuletnich spostrzeżeniach dotyczących życia kobiet.<br />
Od wielu lat kobiety walczą o równouprawnienie z mężczyznami. W różnych dziedzinach życia zawodowego, społecznego i rodzinnego. I o tym życiu rodzinnym chciałabym kilka słów napisać.<br />
Od zarania dziejów we wszystkich kulturach i religiach istnieje podział ról. Męskie i żeńskie .<br />
Przez wieki kobieta była strażniczką domowego ogniska.<br />
Przez wieki kobieta dbała o dom, dzieci, męża. O rodzinę a nawet o służbę. I rzadko kiedy nie dawała sobie rady.<br />
Udawało się to kobietom z miasta, ze wsi, z dworu .<br />
Fakt, że bogatsze miały pomoc w osobach opiekunek, służby i kucharek. Ale i tak pani domu była głównodowodzącą. I jak ona rządziła, tak działo się w jej domu.<br />
To, że nie pracowała zawodowo ( chociaż często biedniejszym się zdarzało), to nie znaczy, że leżała i pachniała. Takie tez bywały zawsze, ale nie o nich mowa.<br />
A więc cały trud z rodzeniem dzieci, ich wychowaniem, przygotowaniem do nauki i życia spoczywał na barkach matki. Cały trud z ukształtowaniem mężczyzny w roli męża spoczywał na barkach żony. No i jeszcze rola kochanki, aby "jadał " w domu.<br />
Do tego musiała kobieta dbać o dom, kasę i spiżarnię.<br />
I najczęściej dawała sobie świetnie radę. Do tej roli przygotowywana była przez swoje poprzedniczki. Swoje babcie, matki, siostry i...teściowe.<br />
Łatwiej to było niż teraz, bo ... rodziny były wielopokoleniowe i często mieszkały w jednym domu.<br />
<br />
A współczesne kobiety mają trudniej. Mieszkają bardzo, bardzo często oddzielnie. Z dala o babć, matek, sióstr. O teściowych nie wspomnę, bo " jak najdalej"<br />
Współczesne kobiety "muszą" być niezależne. I mentalnie i finansowo i zawodowo.<br />
Nikt nie ma prawa mówić im jak mają kierować swoim życiem, bo one wiedzą najlepiej.<br />
Lepiej od swoich babć, matek . A teściowej zdanie w ogóle się nie liczy.<br />
Mąż też niewiele ma do powiedzenia. Mąż robi dzieci ( jeśli kobieta tego chce) i zarabia pieniądze.<br />
Nie, nie bronię mężczyzn. Ale tak ogólnie wygląda. Owszem są wyjątki. I one świadczą o regule.<br />
Kobiety chcą wszystko zrobić same. Ot, takie współczesne Zosie-Samosie. I nie dają rady. A potem wypalają się, są zmęczone, mają depresję.<br />
Zmieniają mężów, pracę, miejsce zamieszkania. I nic to nie pomaga.<br />
One po prostu odbiegły od swojej spokojnie wypełnianej roli zony, matki i kochanki. To im w pewnym okresie nie wystarczało.<br />
<br />
Każda kobieta, która stawia ponad wszystko rodzinę , uważana jest za otumanioną kurę domową. Głupią, naiwną i ciemną.<br />
Nie ważne, że w jej domu panuje spokój, harmonia i ład.<br />
Nie ważne, że ma czas dla dzieci, dla męża i dla siebie. To nie prawda, ze cały dzień siedzi w kuchni. Bo nauczy się ten czas organizować i wszystko uporządkować. A przede wszystkim ma czas na wychowywanie dzieci.<br />
Dzieci nie ganiają samotnie po ulicach, mają czas na odrabianie lekcji i na zabawę. Bo mama zawsze wszystko ułoży. Jeśli tylko zechce.<br />
<br />
I nie rozumiem też nazywania patologią rodzin , w których matka pozostaje w domu i pobiera zasiłki. Te zasiłki pomagają dzieciom w rozwoju zainteresowań. Nie koniecznie tak jest jak często mówi się, że są przeznaczane na alkohol. Ja osobiście nie znam rodzin, w których tak się dzieje.<br />
A znam rodziny, w których dzieci chodzą do kin, teatrów, na dodatkowe zajęcia., kolonie.<br />
<br />
A rodzice cieszą się, że pomimo niskich dochodów mogą im to zabezpieczyć.<br />
<br />
I na koniec... szczęśliwe dzieci, to szczęśliwe matki i szczęśliwe kobiety. Spełnione w swojej odwiecznej roli.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-5704024125749550042019-10-04T19:02:00.001+02:002019-10-04T19:02:31.053+02:00Już widzę ostrzej i barwy są czyste.Dzisiaj minie druga doba po zabiegu usunięcia zaćmy.<br />
W środę o 11-tej " karnie "stawiłam się na Izbie Przyjęć. Po kilku minutach rejestracji , sympatyczny pan odprowadził mnie na oddział. Tam pielęgniarka zmierzyła mi ciśnienie, inna pielęgniarka wstrzyknęła mi wenflon i odprowadziła na salę. I tam czekałam cierpliwie ( lub troszkę mniej cierpliwie) na zabieg. A ponieważ był to szpital Wojewódzki, więc w pierwszej kolejności na operację zabierano osoby spoza Olsztyna. A ja na salę operacyjną wyjechałam po 19-tej. !0 minut przed 20-tą wróciłam na oddział i zadzwoniłam po męża.<br />
Zabiegu nie bałam się do momentu gdy widziałam co dzieje się w moim oku. Nie bolało mnie nic, tylko szczypało. Ale widziałam dziwny obraz wyjmowania soczewki i nakładania nowej. Nowa była jak kryształ. Chyba bardzo się przestraszyłam, bo skoczyło mi ciśnienie. Jak bardzo, to tego lekarz mi nie powiedział. Pewnie nie chciał mnie przestraszyć. Dostałam silny lek i po godzinie przebywania na oddziale ciśnienie wróciło do książkowej postaci.<br />
W domku byłam o 21:20.<br />
I najgorsze było , to że nie mogłam spać w mojej ulubionej pozycji na lewym boku.<br />
Rano 0 11-tej byłam na pierwszej kontroli. Wypadła ona znakomicie. Odczytałam literki, niektóre były niewyraźne , ale odczytałam prawidłowo. Na badaniu na aparaturze też było dobrze. pan doktor był zadowolony i na następną kontrolę mam stawić się za 3 tygodnie.<br />
Dostałam 3 rodzaje kropelek i 1 żel. Mam przyjmować co 4 godziny do wyczerpania .<br />
No i efekt już dzisiaj był. Okulary ( te od chodzenia) są zbędne, bo gorzej w nich widzę. Jeszcze używam tych do czytania, bo prawe oko jest jeszcze przed operacją.<br />
Z domu świadomie wyszłam bez okularów po ponad trzydziestu latach ich noszenia.<br />
Jedynym minusem tej operacji jest to, że widzę każdą plamkę na dywanie, oknie i.t.p<br />
Teraz jeszcze muszę oszczędzać oczko. Ale idzie ku lepszemu. Czyli ku młodości, bo nie będę mieć zaćmy starczej.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-49793123408008182722019-10-01T19:37:00.002+02:002019-10-01T19:37:25.976+02:00Po czym poznać starość?Już o tym pisałam na FB, Ale tak to mi się spodobało, że jeszcze raz o tym wspomnę.<br />
Otóż pomimo, że czuję się młodo i opakowanie jeszcze nie do wyrzucenia, to już jestem... stara.<br />
Pani okulistka w diagnozie po badaniu, napisała rozpoznanie...zaćma starcza. I nic dodać , nic ująć.<br />
A jutro po 4-miesięcznym wyczekiwaniu idę na zabieg usunięcia zaćmy w lewym oku. Potem będzie pora na prawe. Ale za kilka tygodni.<br />
I wróci mi młodość!!! Będzie fajnie. I jak mówią pacjenci po zabiegu, dobry wzrok wraca i co najważniejsze świat nabiera kolorów .<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuzVH_okNlj6wmvtusWirYxk_yjfY5rfF20oqXmg9ZbXIW0Wgjnu8gqaUtPcAm0YGynoBNJH0O1gwMKxCpSAett6_g72bg_JDgaSWiW82LWpiySOqmwLFjtwJU3BtnT64hFb4rRaaWnUM/s1600/20190914_161134.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuzVH_okNlj6wmvtusWirYxk_yjfY5rfF20oqXmg9ZbXIW0Wgjnu8gqaUtPcAm0YGynoBNJH0O1gwMKxCpSAett6_g72bg_JDgaSWiW82LWpiySOqmwLFjtwJU3BtnT64hFb4rRaaWnUM/s320/20190914_161134.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Już jestem spakowana i pozytywnie nastawiona. Troszkę mnie straszą niemożnością wykonywania różnych czynności. Ale od czego mam męża. Właśnie od tego aby mnie wspierał i wyręczał . Aby schylał się za mnie, podnosił ciężary i takie inne różne. A jak przyjdzie czas na pomoc dla niego, to ja mu się zrewanżuje. I to jest najpiękniejsze w związkach dojrzałych ludzi. Nie piszę starych, bo będę miała dobry wzrok, a mąż jeszcze ma.<br />
Ciekawa jestem jak będą przebiegać mi dni, bo z wielu rzeczy muszę na jakiś ( mam nadzieję na krótki) czas zrezygnować. Z rozrywek pozostanie mi słuchanie radia. A to lubię bardzo. Rano radio, po południu radio i wieczorem tez radio. Do oporu.<br />
Dobrze, że na działce posadziłam nowe piwonie, liliowce i cebulki tulipanów oraz hiacyntów. A na parapetach posadziłam jesienne krokuski.<br />
Mąż sam będzie musiał obsypać kora roślinki i jak pogoda i kolanko mu pozwoli, to skopie warzywniach i rozzrzuci nawóz.<br />
Ale mam nadzieję, ze jeszcze kilka razy tej jesieni nacieszę oko działeczką.<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-66172210997201244072017-09-03T16:41:00.004+02:002017-09-03T16:41:30.687+02:00Nadszedł czas gdy ocieram się o śmierć. 65 lat to jest wiek, w którym ciągle ocieram się o śmierć i choroby.<br />
Niby nie oddaję się takim rozmyślaniom. Ale one same przychodzą. Przychodzą za sprawą wiadomości o odejściu znajomych, sąsiadów, członków rodziny.<br />
Często odchodzą osoby, które długo chorowały i ich odejście jest wybawieniem dla nich i rodziny. Ale zdarzają się odejścia nagłe. Tak było z naszym sąsiadem. Zmarł tragicznie , zostawiając zonę, dorosłe córki i małych wnuków. Jego najbliżsi nie byli przygotowani na jego śmierć i nie mogą się z nią pogodzić. A sąsiad zmarł tragicznie we własnym mieszkaniu. I nie było to samobójstwo.<br />
Dramat!!! Do dzisiaj nie mogę pogodzić się, że Kazia już nie ma. Nie spotkam go na podwórku, w klatce, nie pożartujemy sobie i nie pogadamy o wnukach.<br />
Od paru dni choruje też sąsiadka. Ma zadawnioną chorobę nowotworową. Jeszcze nie dawno "ganiała" a teraz jest w szpitalu po operacji. I prawdę mówiąc szykuje się do przejścia na drugą stronę.<br />
A do tego coraz częściej w mediach przekazują nam smutne wiadomości o znanych ludziach naszego pokolenia.<br />
Wiem, ze w każdym pokoleniu są ludzie mądrzy i zdolni. Ale jest żal tych naszych artystów, piosenkarzy, aktorów, dziennikarzy, podróżników.<br />
I będzie tak coraz częściej.<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-79705549498654943692016-07-04T19:22:00.000+02:002016-07-04T19:22:01.016+02:00A jednak tęsknię...Z moją mamą miałyśmy bardzo luźne relacje. Teraz już nie myślę o powodach takiej a nie innej sytuacji. Nie były to relacje takie jakie mam ze swoją córką. I już nie winię za to ani mamy ani siebie.<br />
I teraz przychodzą chwile gdy tęsknię za nią.<br />
Czasem chciałabym aby zobaczyła moją działkę, której nigdy nie widziała. Bo jak mówiła nie ma sił chodzić. Skoro tak mówiła, to nie zmuszałam jej do wyjazdu na działeczkę. A może powinnam? Sama już nie wiem.<br />
łapię się też na chwilach , wspomnieniach, na myśleniu czego mi nie powiedziała. O czym nie wiem i już nigdy nie dowiem się.<br />
Nie dowiem się już o jej rodzinie z wileńszczyzny. Nie dowiem się jak naprawdę wyglądał jej przyjazd do Polski. Zawsze było to owiane mgiełką tajemnicy. Nie dowiem się też dlaczego po śmierci ojca oddała nas do Domu Dziecka. I dlaczego wracaliśmy kilkakrotnie do innych Domów. Wolę myśleć, ze tak być musiało i już. A przecież tak naprawdę mieliśmy rodzinę, ciotki, babcię i dziadka. Ale mama nie chciała mieć z nimi ścisłego i serdecznego kontaktu. Skoro tak zadecydowała , to tak było i już nie dowiem się dlaczego.<br />
I dlatego ja staram się mieć inne, serdeczne ( moim zdaniem) relacje ze swoimi dziećmi i rodziną.<br />
Aby moje dzieci nie miały takich dylematów. A że będą miały inne , to jest pewne.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-42307316576559008702016-06-06T20:45:00.003+02:002016-06-06T20:45:47.455+02:00Koniec z długami mamy.23 maja w sądzie w obecności referendarza złożyłam podpis pod oświadczeniem o odrzuceniu spadku.<br />
Bardzo obawiałam się tego momentu. Chociaż wiele osób z mojego otoczenia twierdziło, ze to tylko formalność i nikt nie zmusi mnie do przyjęcia spadku, to tliła się we mnie niepewność.<br />
Ale już mam ten problem z głowy.<br />
Dzisiaj córka odebrała z poczty zawiadomienie z sądu zawiadomienie, że ja odrzuciłam spadek. Na syna czeka awizo. I teraz oni musza złożyć odpowiednie oświadczenia w sądzie.<br />
Jest mi lekko na duszy, bo nie muszę spłacać nie swoich długów.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-31741585143453325082016-04-20T12:31:00.001+02:002016-04-20T12:31:10.569+02:00Nie daję się starości. A jednak...Od śmierci mamy już troszeńkę dni upłynęło.<br />
I zdałam sobie sprawę, że jestem najstarsza w naszej rodzinie. I nie jest to najmilsze uczucie.<br />
I jeśli dochodzą jeszcze jakieś dolegliwości, to wpadam w popłoch.<br />
Jestem coraz starsza!!!!<br />
I wcale tego nie chcę. A muszę zaakceptować.<br />
W bezsenne noce porządkuję swoje sprawy i planuję jak przekazać je dzieciom.<br />
Nawet jeśli pożyję jeszcze długo albo dłużej, to chcę żyć w spokoju, że mam uporządkowane życie emerytki.<br />
Założyłam teczkę z ważnymi dokumentami typu różnego rodzaje metryk.<br />
Mam też teczkę z wszelkimi ubezpieczeniami. Inną z umowami i rachunkami.<br />
Z doświadczenia wiem, że nawet jeśli osiągnę podobny wiek do mojej mamy, to podobnie jak ona zapomnę o ważnych sprawach. A nie chcę aby moje dzieci miały ze mną i moimi sprawami kłopot.<br />
I gdy mam teraz względny porządek i ład w papierach, mogę spokojnie spędzać życie emerytki na działce czy w parku.<br />
A gdy jest porządek w papierach, to i nastrój jest lepszy. I radość pełniejsza. A tym samym to wszystko odbija się na zdrowiu psychicznym i co za tym idzie na zdrowiu fizycznym.<br />
I już mi lepiej. I młodziej!!!!trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-9566882102009019922016-03-23T13:02:00.004+01:002016-03-23T13:02:59.980+01:00Minął miesiąc od śmierci mamy. Niby tylko miesiąc a wydaje się tak dawno. Przez ten czas tak wiele zmieniło się w naszym życiu. Oswoiłam się z nieobecnością mamy. to może przykro zabrzmieć, ale nie było to trudne. Może dlatego, że miałyśmy dużo luźniejszą więź niż ja z moją córką. Tak naprawdę, to żyłyśmy obok siebie. Mama nie wprowadzała mnie w swoje życie i jego tajniki . I ja też tak nauczona robiłam tak samo.<br />
Ale nie jest to dobre życie i dobre relacje między matką i córką.<br />
Cieszę się, że moja córka inaczej mnie traktuje i dbam bardzo o to aby tak zawsze było. To ode mnie zależy jak będę traktowana przez dzieci na starość.<br />
Dzisiaj spadł mi kamień z serca, bo złożyłam w sądzie oświadczenie o odrzuceniu się spadku.<br />
Gdy dostanę protokół z sądu, to moje dzieci też odrzucą spadek. I niech wierzyciele teraz mają problem .<br />
Tak naprawdę, to nie wierzę w to aby nie byli ubezpieczeni od śmierci dłużników. Bo takich sytuacji jest ogromna ilość. Byłoby to największa głupota wszystkich firm wykupujących długi.<br />
Te mamy długi położyły cień na naszych stosunkach i bardzo je ochłodziły. Ale to już przeszłość i nie będę wracać do tego.<br />
Teraz pozostało mi tylko wspominać ciepłe momenty z naszego życia i dbać o grobowiec i zieleń wokół niego.<br />
I niech mama spoczywa w spokoju.<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-90776039839768104322016-02-29T02:47:00.000+01:002016-02-29T02:48:01.953+01:00Pustka.Dnia 23.02. Mama odeszła.<br />
Rano po cichutku nikomu nie tłumacząc się i nikomu nie przeszkadzając. Po prostu odeszła.<br />
Jeszcze po 8-ej poprawiłam jej pościel, dałam pić i poszłam do kuchni zaparzyć sobie kawę i ugotować mleko z kaszką dla Mamy.<br />
I gdy przed 9-tą przyszłam do pokoju aby Ją nakarmić, zauważyłam nową nieznaną zmianę.<br />
Mama umierała. Zamknęłam jej oczy, wzięłam za jeszcze ciepłe dłonie i modląc się jeszcze raz prosiłam o wybaczenie i dodawałam jej otuchy przy przejściu na drugą stronę. Mówiłam, że Tam na Mamę czeka Jej Mama, siostra i bracia. Czekają Jej Mężowie.<br />
I Mama spokojnie poszła do Nich.<br />
Nie rozpaczałam. Ale płakałam.<br />
Musiałam zadzwonić po lekarza. Musiałam zadzwonić do firmy zajmującej się pochówkiem. Musiałam mieć siły.<br />
Co prawda mąż mi pomagał i córka też. Ale to ja jestem córką.<br />
Pogrzeb był bardzo kameralny. Tak bardzo wiekowi ludzie mają już okrojone rodziny i bardzo mało znajomych.<br />
Nie mniej jednak poinformowaliśmy rodzinę mojego męża. To było moim szczerym zamiarem pojednania się z nimi. I bardzo cieszę się, że chyba mi się to uda. Bo przyszły wszystkie trzy kobiety na których mi zależało. Bo to kobiety tworzą rodzinę i ją cementują.<br />
A teraz pozostają sprawy do załatwienia. Najważniejsza złożenie wniosku o odrzucenie spadku. Czyli pozbycie się długów, które mogłyby przejść na nas i na nasze dzieci i ich dzieci. Muszę też zamknąć jej konto i powiadomić o śmierci firmę do której przelewałam dług Mamy.<br />
To są przykre sprawy , które ciążyły od kilku lat na naszych stosunkach. Ale to wszystko wybaczyłam Mamie i mówiłam o tym w Jej ostatnich dniach. Chciałam aby odeszła w spokoju świadoma, że nie mam do niej żalu i wszystko pozałatwiam.<br />
I tak jest i tak właśnie robię.<br />
Nie mogę oswoić się z Jej pustym pokojem. Ciągle mam wrażenie, ze tam jest i chodzi po przedpokoju.<br />
Wiem, że to minie. Ale póki co Mama jeszcze jest z nami.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-80358385909486571642016-02-19T21:18:00.002+01:002016-02-19T21:18:55.925+01:00Dziwne odczucia.......gdy wiele osób z którymi rozmawiam o chorobie mamy przygotowuje mnie na jej śmierć. A ja tego nie czuję.<br />
Wczoraj pielęgniarka spytała mnie czy wiem co mam robić w przypadku gdy mama odejdzie. Poinformowała gdzie mam w pierwszej kolejności dzwonić i co załatwiać. Po jej wyjściu weszłam na odpowiednie forum w internecie. Wszystko to co powiedziała Pani Celinka pokrywało się z informacjami jakie znalazłam na forum.<br />
Wiem, że z każdym dniem zbliża się ta chwila. Ale nie czuję tego. Widzę codzienne zmiany w mamie. Ale nie czuję jej zbliżającej się śmierci.<br />
Mam niemiłe stosunki z rodziną Jędrusia. I chcę zrobić ( znów) krok aby scementować tę rodzinę. Chcę ( gdy już zajdzie taka potrzeba) powiadomić ich o pogrzebie i zaprosić ich na obiad w domu.<br />
Jak oni zareagują, to już naprawdę bez znaczenia. Jeśli przyjdą, będę bardzo szczęśliwa, że znów będziemy stanowić rodzinę. Ale jeśli nie przyjdą, to nie będę z tego powodu rozpaczać. I też zamknę ten rozdział w swoim rodzinnym życiu.<br />
Myślę o tym i o sprawach finansowych ( długi mamy) i niby wiem co mam robić, ale boję się tego wszystkiego.<br />
Pani Celinka radzi mi iść z wizytą do psychiatry. Mam już zarezerwowaną kolejkę od grudnia. I chyba wybiorę się. Bo obawiam się, że jednak nie dam rady i pęknę w najmniej odpowiednim momencie. Już teraz łapię się na typowych objawach zbliżającej się depresji. Nie wychodzę z domu , bo mi się nie chce. Nie dbam o siebie, bo mi się nie chce. Do wszystkiego zmuszam się. Nawet do gotowania. A przecież to bardzo, bardzo lubiłam. Niby trzymam się a jednak mam coraz częściej słabe momenty.<br />
A przecież wszystko jest jeszcze przede mną<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-87247285618542539902016-02-18T11:18:00.000+01:002016-02-18T11:18:06.340+01:00Czas spokoju i wybaczania. Dzisiaj mam dziwny taki nastrój. Może na taki stan wpływa fakt, że daję sobie radę z opieką nad mamę. Mam już opracowane ruchy przy karmieniu sondą, przy obmywaniu ciała, przewijaniu. Mam już zorganizowany dzień. A mama jest spokojna i nieruchliwa. To bardzo pomaga przy pielęgnacji chorego.<br />
Jestem wyciszona a to sprzyja różnym rozmyślaniom.<br />
Miałam co wybaczać mamie, to fakt. Ale już zapomniałam o wszystkim . I wybaczyłam wszystko.<br />
Nie jestem osobą modlącą się zanadto. Modlę się z szacunkiem dla Boga. Nie wyklepuję modlitw przy każdej wolnej chwili.<br />
A teraz postanowiłam modlić się na głos przy mamie. Mama modliła się bardzo często. Teraz już nie może. Więc to dla niej i z miłości do niej i szacunku pomodlę się aby spokojnie przeżyła ten swój ostatni etap.<br />
Skoro ma jej to pomóc w przejściu na drugą stronę, to niech tak będzie.<br />
Może będzie słyszała te modlitwy? Może nie będzie się bała i nie będzie cierpiała?<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-7228964043104212682016-02-12T19:59:00.002+01:002016-02-12T20:00:27.324+01:00Tydzień za nami. Daję radę. Jak ten czas szybko leci. Już tydzień minął jak mama jest w domu. Wszystko mnie przerażało.<br />
Począwszy od karmienia i pojenia a skończywszy na przewijaniu i myciu.<br />
Mama już pierwszego dnia wyjęła sobie sondę. Więc karmię ją strzykawką. Ale już nie chce jeść. I nie wiem czy kaprysi bo jej nie smakuje, czy nie może przełykać. Wciskam jej 50 ml. I bez znaczenia czy to mleko z kaszką, sok, zupa czy woda.<br />
Mamy już pielęgniarkę. Była dwa razy. Pokazała mi jak myć mamę. I przy wielkiej pomocy Oli zrobiłyśmy to. Może nie było fachowo ale mama jest odświeżona. I pościel udało nam się zmienić. Co przy braku współpracy ze strony mamy wcale nie było łatwo.<br />
Mamy całoroczne zlecenie na pieluchy, cewniki i woreczki. Dzisiaj mąż przytargał ze sklepu medycznego 60 pieluch.<br />
Przekładam mamę na drugą stronę co 3 godziny, masuję ręce i stopy.<br />
Zeszła opuchlizna z lewej dłoni.. A była jak balon. Smarowałam Altacetem. I podaję Ibufen.<br />
Czasem poruszy ręką. Ale generalnie nie rusza się. No i krzyczy przy każdej próbie przewrócenia jej czy zmiany koszulki albo pieluchy. O jęczeniu już nie wspomnę, bo przyzwyczaiłam się.<br />
Jeśli jutro i pojutrze nie będzie jadła, to poproszę pielęgniarkę o założenie sondy. Ale to też nie jest wyjście idealne, bo trzeba będzie przywiązywać jej ręce aby tej sondy nie wyciągała.<br />
I nabieram powietrza, wdechów kilka robię i do przodu.<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-18864783964549798542016-02-07T20:38:00.002+01:002016-02-07T20:42:50.825+01:00Asystujące prawnuczki. Czyli jak dziewczynki oswajają się z chorobą Babuleńki. Często w rozmowach przewija się pytanie: czy oswajać dzieci ze śmiercią najbliższych.<br />
Odpowiem, że tak!!!<br />
Moje wnuczki 10-letnia Alicja i 6-letnia Maja wiedzą, że Babuleńka jest bardzo chora i to jest jej ostatni etap życia kończący się śmiercią.<br />
Dzisiaj asystowały przy myciu Babuleńki. Szczególnie Alusia. Wzruszyła mnie bardzo, bo do Babuleńki mówiła moimi słowami, uspakajała ją i pomagała nam przy myciu.<br />
A gdy wylewałam woreczek z moczem zapytała czy ja się nie brzydzę. Odpowiedziałam , że nie bo przecież to jest moja Mama. A potem sama wzięła pampersa i zaniosła do wiaderka. Cały czas dziewczynki obserwowały jak ja z córką myjemy babcię, obcinamy paznokcie i smarujemy oliwką i maścią.<br />
Dziewczynki wiedzą, że Babuleńka już niedługo umrze. I wezmą udział w pogrzebie.<br />
Bo dzieci muszą uczestniczyć we wszystkich przejawach życia rodzinnego. A takim jest choroba i śmierć najbliższych.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-54459143097694693622016-02-06T02:22:00.004+01:002016-02-06T02:22:49.366+01:00Znów w domku. I dobrze!!!Wczoraj odebrałam mamę ze szpitala. Lekarze zlikwidowali stan zapalny w organizmie. I stan mamy pozwolił na wypis do domu. Mamę z cewnikiem i sondą do karmienia przywieziono karetką do domu.<br />
W pewnym sensie wymusiłam na lekarce prowadzącej zaświadczenie o konieczności sprawowania całodobowej opieki pielęgniarskiej.<br />
Pielęgniarki podpowiedziały mi abym w przychodni rodzinnej zgłosiła potrzebę opieki przez pielęgniarkę środowiskową. Tak też zrobiłam zarejestrowałam się do lekarki.<br />
Dlaczego ja wszystko widzę w różowych barwach? Dlaczego wydaje mi się, ze wszystko jest proste do załatwienia?<br />
Przed wyjściem zadzwoniłam do ZOL-u i dowiedziałam się, że mogę złożyć wniosek o umieszczenie mamy, bo mama jest karmiona sondą. Wydrukowałam odpowiednie formularze i zaniosłam do przychodni. I znów w pewnym sensie wymusiłam wystawienie skierowania, wypełnienie przez pielęgniarkę wywiadu, oceny w skali Bartela. Ale mam już komplet ( mam nadzieję ) dokumentów i w poniedziałek wyślę do ZOL-u.<br />
No i miałam oczywiście kilka pytań do pielęgniarki . I tu zostałam potraktowana co najmniej śmiesznie. Bo zadawałam dziecinnie proste pytania. Jak postępować z woreczkiem na mocz czy też sondą. Pielęgniarka była zdziwiona, że ja takich prostych rzeczy nie umiem. A dla mnie to był pierwszy w życiu kontakt z tak prostymi dla niej czynnościami. Mogła mi wytłumaczyć bez ironicznego uśmiechu. Ale i to też przeżyłam.<br />
Po drodze do domu kupiłam kilka woreczków. I udało mi się za pierwszym razem ( bez wylania podłogę zawartości woreczka) wymienić woreczek. z sondą mam na dwa dni spokój, bo mama sobie ją wyjęła. Zapomniałam przywiązać rękę do łóżka.<br />
Ale udało mi się wstrzyknąć 30 ml zupy i wieczorem 100 ml mleka z odrobiną kaszki, masła i cukru.<br />
Strzykawką podaję też wodę i rozcieńczony sok jabłkowy.<br />
A jutro muszę mamę pomęczyć i obejrzeć jej ciało, bo w karcie obserwacyjnej pielęgniarka zamieściła informację o odleżynach.<br />
A w niedzielę przyjdzie Ola i będziemy mamę pucować.<br />
Mama jest spokojniejsza, nie jęczy tak jak poprzednim razem.Może dlatego, że nie ma gorączki. Może też mniej ją coś boli?<br />
Zobaczymy co nam czas przyniesie .trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-3860402405015747202016-01-29T13:20:00.001+01:002016-01-29T13:20:19.096+01:00Miałam rację , ale nie jestem z tego powodu szczęśliwa. No i okazało się, że miałam rację awanturując się o zabranie mamy do szpitala.<br />
Mama ma zapalenie dróg moczowych, zapalenie płuc, niewydolność nerek , problemy z sercem ( pomimo wszczepionego rozrusznika). I oczywiście problemy z przyjmowanie pokarmu i napoju. Zwraca podawaną zupę i płyny.<br />
Lekarz delikatnie poinformował, że to już końcowy etap i brak szans na poprawę.<br />
Piję meliskę i staram się brać to wszystko ze spokojem. Bo nerwy i awantury niczego nie zmienią. A ja muszę też być silna i w miarę zdrowa.<br />
Stopniowo sobie wszystko poukładam. Mam jeszcze czas. Mniej albo więcej, ale mam trochę czasu na przygotowanie się do ostatecznego momentu.<br />
Z różnych względów nie będzie to łatwe. Ani ze względów finansowych ani z rodzinnych względów.<br />
Jest tak jak jest i też nic na to nie poradzę.<br />
Jutro wybieramy się z Olą, która chce zobaczyć swoją babcię i pobyć z nią chociaż przez chwilkę.<br />
Czekam....trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-18163571250724028642016-01-28T19:21:00.003+01:002016-01-28T19:21:32.207+01:00W szpitalu. Dzisiaj moja mama została przyjęta na oddzial wewnętrzny w szpitalu UWM.<br />
Leży pod kroplówką i pod monitorem. Lekarz dyżurny potwierdził moje przypuszczenia, że jest infekcja. A dokładniej dowiem się jutro gdy porozmawiam z lekarzem prowadzącym.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-14906286201773874732016-01-27T21:04:00.002+01:002016-01-27T21:07:34.693+01:00To zakrawa na kpiny!!!Dzisiejsza noc przebiegła niespokojnie. Mama ciągle jęczała tak jakby ja cos bolało. Rano miała gorączkę 38,5. Bardzo mało przyjmowała płynów . Udało mi sie wlać kilka łyżeczek wody . A potem kilka łyżeczek przecedzonej zupy. I koniec. O przyjęciu leków lepiej nie mówić. Jedną tabletke udało mi się rozkruszyć i rozpuścić w bardzo małej ilości wody. Drugiej nie dałam rady rozpuścić. Nie rozumiem jak można osobie mającej trudności w połykaniu przepisać tabletki i kapsułki.<br />
Lekarka rodzinna przyszła w końcu z dwugodzinnym opóźnieniem. I stwierdziła, że stan mamy wymaga opieki w ZOL-u. Ale nie kwapiła się do wystawienia skierowania. Podpowiedziała aby zadzwomnić po pogotowie. Bo mama wymaga szybkiego podania antybiotyku. I nawodnienia.<br />
I zadzwoniłam po pogotowie. A tu zonk. Następna "przyjemność". Pan "manewrowy" ( jak to mój mąż nazwał) oburzonym glosem stwierdził : co pogotowie może pomóc? Po kilku ostrych zdaniach łaskawie zgodzil się wysłać karetkę. A mama miała już 39,2.<br />
I karetka z sanitariuszami przyjechała. I od samego początku potraktowali mnie z góry. Pan sanitariusz stwierdził, że mamy nie wezmą do szpitala. A tak w ogóle to działam nie zgodnie z procedurami. Bo powinnam wezwać lekarza z przychodni. I długo upierał się w swojej decyzji. Pani sanitariusz stwierdziła, że powinnam zbijać gorączkę i stosować zimne okłady. Zimne okłady na jakiś stan zapalny.!!!Strasznie zdenerwowałam się. I krzyczałam. A oni, że krzyczę i robię awantury. W końcu zażądałam pisemnej odmowy udzielenia pomocy. Mama w ogóle nie kontaktuje , a on pyta się ją o nazwisko i imię. Na to ja wybuchłam, że znalazł się następny mądry. Oburzyli się ale to pomogło. Jeszcze raz sam ją zbadał i stwierdził, że zawiozą mamę do szpitala. Nie mogli uwierzyć, że mamę w takim stanie przywieźli wczoraj do domu.<br />
Ale to i tak było usiłowanie odepchnięcia od siebie podstawowego obowiązku niesienia pomocy.<br />
To nieprawdopodobne jak wszyscy uprzejmie i z uśmiechem kierują mnie do innych.<br />
Nawet jeśli mama zbliża się do końca swojej drogi, to nie znaczy, że ja podołam pomóc jej medycznie w ostatnich chwilach. Mama teraz jest w szpitalu . A ja mam zadzwonić jeszcze . I aż boję się co mi znów głupiego powie lekarz.<br />
No i dodzwoniłam się. Mama została przyjęta na oddział chorób wewnętrznych.trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-49407150448957237182016-01-26T20:51:00.002+01:002016-01-26T20:51:32.835+01:00Jak to się zaczęło?To nie był pierwszy pobyt mojej mamy w szpitalu z powodów psychiatrycznych. O poprzednim pobycie może napiszę kiedyś przy okazji.<br />
<br />
Ten pobyt zaczął się nasilonymi dziwnymi zachowaniami w maju poprzedniego roku. Bardzo różnie zachowywała się. Ale w listopadzie zaczęło to już mnie przerastać. Znów zaczęła przeganiać nocą tłumy i robić jakieś zbiórki. Poza tym zaczęła pić wodę z sedesu przy pomocy kubka i muszelek, które mam na pólce dla ozdoby. Do tego doszło siusianie do kubka, na podloge i do kapci.<br />
Tak się złożyło, że lekarz psychiatra opiekujący się mamą zadzwonił, że ma wolny termin wizyty domowej. Bardzo mnie to ucieszyło. I 4 grudnia zawiozlam mamę na oddział. Mama sama zeszła ze schodów, wsiadla do taksówki, rozmawiała z lekarką ( odpowiadala na pytania - czasem lepiej częściej gorzej). A na oddziale zaczęła nawet śpiewać. I taką ją zostawiłam. I to były ostatnie normalniejsze zachowania mojej mamy.<br />
Po kilku dniach odwiedziłam mamę. Przywieziono mi mamę na wózku. Już nie kontaktowała za bardzo.<br />
A po tygodniu nawet już nie przywieziono mi mamy. Nawet jej nie widziałam. Bo leżala po kroplówka i po dzialaniu leków wyciszających. Znając moją mamę i jej reakcje, wierzę lekarzom, że była agresywna i krzyczała na pielęgniarki. To nie była agresja na wielką skalę , ale dała się we znaki personelowi.<br />
Od początku pobytu prosiłam lekarza o pomoc w umieszczeniu mamy w ZOL-u. Ale ciągle słyszałam, że jutro. Sama zadzwoniłam do dwóch zakładów. Kolejka zapisów na pobyt jest na cały rok.<br />
Pobyt w DPS-e nie wchodzi w rachubę ze względów finansowych. A na Hospicjum też nie mogę liczyć, bo nie jest chora na raka.<br />
Tak więc nie mając pomocy z instytucji państwowych, zdecydowałam się mamę zabrać do domu.<br />
I mam mamę w domu.<br />
A najbardziej rozśmieszył mnie dzisiejszy tekst ( jedynie odezwanie się sanitariusza) : czemu pani tak bardzo chciała zabrać mamę do domu. Przecież wkrótce wróci do szpitala.<br />
A to nie ja chciałam zabrać mamę do domu, ale lekarz kilkakrotnie zaznaczał, że mama nie przejawia schorzeń psychiatrycznych i na łóżko czekają inni pacjenci.<br />
A dziś mama nie chciała zupy ( karmiłam strzykawką ) . Wypiła wieczorem trochę mleka z miodem i pije po troszkę wodę. Oczywiście podawaną strzykawką.<br />
Teraz zmieniłam pieluchę i mama dalej śpi. Ale przy każdej próbie ruszenia jej , jęczy i stęka. A ja nie wiem z bólu czy aby jej nie przeszkadzać.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-817630659658369136.post-81823103780855916482016-01-26T12:03:00.003+01:002016-01-26T12:07:27.934+01:00Początek. Od dzisiaj zaczynam trzeci etap w swoim dorosłym życiu.<br />
I etap - moje dzieci i opieka nad nimi.<br />
II etap - moje wnuczki i opieka nad nimi.<br />
III etap - moja mama i opieka nad nią.<br />
<br />
Tego bloga stworzyłam ku pamięci swojej i moich dzieci. A także osobom będącym w mojej sytuacji aby im pomóc w trudnych chwilach oraz czerpać od nich doświadczenie.<br />
<br />
Moja mama 29 marca skończy 91 lat. Od 4 grudnia przebywała na oddziale geriatrycznym w szpitalu psychiatrycznym.<br />
Dzisiaj karetka przywiezie mamę do domu.<br />
Pokój przygotowany i łóżko wypożyczone i zmontowane.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeUADMIDTG5oBR-OajFIMFHylyXM3iVfypbS_uo98bQ0Jd0PuNJ7yIJAInWa9BFdSMFhHGuLi66-YsyTjEHiC5ie-kwxlcD49HXN9Gbia0Z1yDrtH-z2XeHy03qAwylE1nLlhhSZk8YJ4/s1600/26%252C01%252C2016+%25C5%2582%25C3%25B3zko+mamy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeUADMIDTG5oBR-OajFIMFHylyXM3iVfypbS_uo98bQ0Jd0PuNJ7yIJAInWa9BFdSMFhHGuLi66-YsyTjEHiC5ie-kwxlcD49HXN9Gbia0Z1yDrtH-z2XeHy03qAwylE1nLlhhSZk8YJ4/s320/26%252C01%252C2016+%25C5%2582%25C3%25B3zko+mamy.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jestem poddenerwowana, bo nie wiem w jakim stanie będzie mama. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mam zupełnie doświadczenia w opiekowaniu się starszą osobą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mam podręcznik "Chory w domu" , który napisala Diana Hastings. I czytam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />trzydziescibis.blogspot.comhttp://www.blogger.com/profile/01836787861154096046noreply@blogger.com1